Ostatnio czytane

środa, 17 października 2012

Sprawa dziecka z Padwy, która mnie poruszyła...



W ostatnich dniach stała się bardzo głośna sprawa dziecka z Padwy, siłą zabranego przez policję ze szkoły, ponieważ sędzia nakazał, by dziecko wychowywał ojciec, a ono było u matki...
Ze zgrozą patrzyłam na te wszystkie wiadomości i oglądałam programy włoskiej telewizji podniecające się tragedią dziecka. Politycy, adwokaci, lekarze, sędziowie, psychologowie i pedagodzy – wszyscy mieli coś do powiedzenia – najwyraźniej zadowoleni z możliwości pokazania się w telewizji.

Pierwsza informacja, która do mnie dotarła, to że siłą zabrano dziecko ze szkoły, że patrzyli na to inni uczniowie, rodzina matki dziecka, obecny był przy tym jakiś psycholog i ojciec dziecka...

Druga informacja – ojciec dziecka szczęśliwy, brak informacji o szczęściu dziecka, matka załamana, rodzina przesłała informacje i film do telewizji...

Trzecia informacja – dziecko zostało umieszczone w Rodzinnym Domu Dziecka („Casa Famiglia”)!!!

Ta ostatnia mną wstrząsnęła! Czy ktoś z tych wszystkich ważniaków głośno komentujących tragedię był kiedyś w takim Rodzinnym Domu Dziecka we Włoszech??? Czy widział jak się tam traktuje dzieci? Czy wie, że w takich miejscach są dzieci z najróżniejszymi problemami?? W jednym Domu są dzieci porzucone przez rodziców, dzieci próbujące popełnić samobójstwo, dzieci wykorzystywane seksualnie w przeszłości, dzieci krzywdzące inne dzieci... I w takie miejsce trafił 10 letni chłopiec, który w imię ojcowskiej miłości został zabrany matce...

Kochający ojciec, który stwierdził, że dziecko po 15 minutach już było spokojne i zachowywało się normalnie, bawiło się i żartowało. Ojciec, który nie ma pojęcia o tym, co przeszło jego dziecko i niewiele go to interesuje, ale chce zrobić dobre wrażenie w mediach.

Teoretycznie dziecko jest owocem miłości dwojga ludzi, dwojga rodziców. Czasem problemy związane z życiem we trójkę przerastają rodziców, nie potrafią dalej wspólnie żyć. Czasem z winy kobiety, czasem z winy mężczyzny, ale nigdy z winy dziecka.

Każdy ma prawo do szczęścia. Jeśli jedno z rodziców nagle stwierdza, że życie rodzinne już mu nie pasuje, zwykle mało go obchodzi co na ten temat mają do powiedzenia jego druga połowa i dzieci. Układa sobie życie, a potem nagle przypomina sobie, że miał dzieci i chce je mieć. Nie chce się nimi dzielić, chce je mieć dla siebie. Rozpoczyna się batalia w sądach, wzajemne oskarżenia o to, kto jest gorszym rodzicem (a nie kto jest lepszym), kto mniej się do tej pory interesował dzieckiem czy dziećmi, kto może zapewnić bogatsze życie potomstwu... Niekończące się oskarżenia, brak w tym jakiejkolwiek logiki i miejsca na miłość do dziecka. Przekupywanie dziecka prezentami, co sprawia niekończące się oczekiwania dziecka do otrzymywania coraz to nowych rzeczy, coraz droższych i coraz mniej potrzebnych a nigdy nie rekompensujących obecności dwojga rozumiejących się i wspierających wzajemnie rodziców.

Przykład chłopca z Padwy to kropla w morzu podobnych sytuacji, które przeżywają również matki Polki we Włoszech – jeśli macie swoją historię do opowiedzenia, piszcie na ada.odpowiada@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz