Ostatnio czytane

piątek, 16 listopada 2012

Recepta na twórcze i edukacyjne spędzenie jesiennych i zimowych wieczorów z dziećmi



Za oknem kolorowa jesień, a w domu czuć chłód i wypada włączyć kaloryfery. Najlepiej schować się pod kocem i siedzieć przed telewizorem...

Mam inną propozycję...

Schowajmy się pod tym kocem i czytajmy dzieciom po polsku, po włosku albo w jakimś innym języku, ale czytajmy. Nie każmy naszym dzieciom gapić się w te kolorowe pojawiające się  i znikające obrazy, które otumaniają nasze maluchy, od kiedy odkryją potęgę i magię telewizora.
Zróbmy dobry uczynek, sprzątając poszukajmy zapomnianych książek dla dzieci w naszych domach lub pożyczmy je od naszych znajomych (polecam wymianę) i uczmy nasze dzieci, że książka to też potencjał, to kolory naszej wyobraźni, to film, który każde dziecko może samo nakręcić swoimi oczami. Czytajmy.

Zacznijmy od krótkich wierszyków. Od historyjek. Potem czytajmy dłuższe opowiadania, a kiedy zobaczymy, że nasze dzieci potrafią się już koncentrować na tyle, by wysłuchać długiej historii lub książki w odcinkach – czytajmy nadal. Waszą zasługą będzie pierwsza książka, którą weźmie Wasze dziecko do ręki, by przeczytać ją samodzielnie. Jeśli do tego będzie to książka w języku polskim – możecie sobie pogratulować!

Nie od dziś wiadomo, że słowo czytane wpływa pozytywnie na nasze dzieci. Wzbogaca im zasób słownictwa, wyobraźnię, wpływa pozytywnie na sposób wypowiadania się. Czytanie jednak to nie wszystko, poświęćmy dziecku dodatkowe pięć minut na to, żeby z nim porozmawiać na temat czytanego tekstu, sprawdzimy, czy dziecko zrozumiało o czym czytaliśmy, czy potrafi się skupić na tym co słyszy. Zacznijmy od prostych pytań, a potem próbujmy z dziećmi wymyślać nowe  historie znanego bohatera. Czas, który poświęcimy dzieciom w wieku przedszkolnym i młodszym, będzie owocował w szkole podstawowej. Zobaczycie, że Wasze pociechy  łatwiej będą przyswajać wiedzę, będą miały lepszą pamięć a ich wypowiedzi będą bardziej spontaniczne i rozwinięte, niż ich rówieśników, którzy z tekstem czytanym nigdy nie mieli do czynienia.

Kiedy zaczęłam czytać mojej Niuni

Mojej Niuni zaczęłam czytać kiedy miała kilka miesięcy. Najpierw były to książki do kąpieli, z grubymi dmuchanymi stronami, z jednym słowem czy zdaniem na każdej z nich. Potem były krótkie wierszyki. Zaczęłam od klasyki, Brzechwa i Tuwim. Im częściej je czytałam tym więcej zapamiętywała, w końcu recytowała na zmianę ze mną. Potem zaczęły się serie księżniczkowe Disneya, czyli formy do czytania oglądanych przez nią bajek.  W końcu udało mi się ją przekonać do innych klasyków dla dzieci, na pierwszy ogień wrzuciłam Plastusiowy Pamiętnik, pokazując jej najpierw film i lepiąc z nią Plastusia z plasteliny (choć najpierw powinnam zacząć od książki...).
Jeśli irytuje Was, że Wasze dziecko w kółko chce słuchać jednej historii lub oglądać tą samą bajkę – przestańcie się irytować – to jak najbardziej normalne. Dziecko najbardziej lubi to, co zna. Z czasem mu to minie – uwierzcie mi J.

Piszcie, jakie są ulubione książki lub autorzy Waszych dzieci. Piszcie w komentarzach polecając je innym czytającym rodzicom. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz