Otrzymuję sporo maili od osób z
Polski, które myślą o tym, by przyjechać do Włoch i tu znaleźć pracę i żyć.
Powiem szczerze, każdemu kto do mnie napisał, stanowczo radziłam, żeby się
jeszcze raz zastanowił nad swoją decyzją. Zwłaszcza jeśli to były osoby
kończące studia polonistyczne, historyczne czy prawnicze lub ludzie, którzy w
Polsce mają pracę, a mimo to chcą się przenieść. Każdy miał prawo sobie o mnie pomyśleć „Wstętna baba! Sama tam siedzi
a innym broni!” A ja nie bronię, ale uświadamiam, jak trudno jest znaleźć we
Włoszech pracę, zwłaszcza ludziom, którzy świeżo po studiach mają głowy pełne
nadziei na lepsze jutro i to, że włoska rzeczywistość na pewno nie jest
identyczna z tą jaką znamy z opowiadań innych, którzy mieli okazję być na
wycieczce we Włoszech.
Zwiedzanie najpiękniejszych
miejsc, to nie to samo, co wynajęcie mieszkania a kosztowanie aromatycznych win
to nie to samo co płacenie rachunków. Włochy są piękne, jeśli się tu na chwilę
zatrzymamy. Zauroczą nas piękne kobiety i ich drogie ubrania, wychuchani
mężczyźni i ich pachnące wody toaletowe. W siódme niebo wprowadzi nas włoska
kuchnia i pachnąca kawa z rogalikiem na śniadanie. Niestety na tym życie się
nie kończy, a dopiero zaczyna.
We mnie Italia wzbudza różnorodne
emocje. Zakochałam się w języku i muzyce, polubiłam makarony na tysiąc
sposobów, nie jestem w stanie wytrzymać bez cappuccino, z trudem sobie odmawiam
rogalików, zwłaszcza tych „integrale” z miodem, przynajmniej dwa razy w
miesiącu chce mi się pizzy i jem tylko moją ulubioną z pomidorkami, rukolą i
bufalą. Nie znoszę jednak włoskiej biurokracji, rachunków, które przychodzą
wszystkie jednocześnie, krzykliwości, dialektów, wkurza mnie, że kobieta jest
obiektem seksualnym a nie człowiekiem, że szukając pracy pytają mnie czy mam
dzieci, że włoscy mężczyźni bez względu na wiek i urok osobisty mają o sobie
mniemanie „superfigo”. Denerwuje mnie, że w tej słonecznej Italii zima wydaje
się być zimniejsza a wilgoć powoduje, że mam wieczne problemy z zatokami. Ale jestem
tu i trudno mi sobie wyobrazić, że któregoś dnia wrócę do mojej ukochanej
Polski, w której denerwuje mnie ta sama ilość rzeczy co tu.
Na mój apel o to by przedstawić
pozytywne strony życia odpowiedziała pani Ela z Kalabrii, bardzo sympatyczna
pani, z którą nawiązałam korespondencję i być może narodzą się z tego nowe
artykuły.
Pani Ela widzi sporo
pozytywnych stron życia we Włoszech. Na pierwszym miejscu stawia bezpłatne
przedszkole również dla dzieci matek niepracujących. Tu oczywiście musimy wziąć
pod uwagę, że w niektórych miejscach, jak już sygnalizowały mi inne panie,
wszystko zależy od miejsca zamieszkania. W Włoszech, chyba wszędzie, istnieje
możliwość skorzystania z „pulmino” czyli autobusu, który będzie dowoził nasze
dzieci na trasie dom-przedszkole lub szkoła-dom. Z tego co wiem, to też nie
zawsze jest gratis, ale przynajmniej jest możliwe. Bezpłatne szczepienia dla
dzieci, również te nieobowiązkowe. Dobry morski klimat, który oczywiście w
dużej mierze zależy od tego, kto gdzie mieszka. Na południu zimą jest
oczywiście cieplej i przyjemniej, na północy trochę mniej... Włoska kuchnia.
Niezwykle szybkie i zdrowe dania dla dzieci, które z powodzeniem można gotować
bez względu na to, gdzie się mieszka. Pani Ela pisze: „mój synek bardzo je lubi:
makaron z soczewicą, makaron z serkami topionymi i z parmezanem, makaron z
serem ricotta, makaron z fasolą, makaron z ziemniakami i sosem pomidorowym, makaron
z ciecierzycą itd”.
Pani Ela widzi też negatywne
strony życia we włoskim raju i pisze dalej „(...) mimo (...) 'dziwnych' metod wychowania, dzieci wyrastają na pewnych
siebie dorosłych. W środku, uważam jednak, kryją w sobie wiele kompleksów. Ta
pewność siebie pomaga im w życiu osobistym i zawodowym. Uważają się za
najlepszych, najpiękniejszych i to, z pewnego punktu widzenia, jest dobre. Jest
im łatwiej.”
Przykłady Pani Eli uzupełnia
Pani Danusia z Rzymu, która pisze, że bardzo jej się podoba fakt, że dziecko
rozpoczynające zajęcia w żłobku czy przedszkolu ma czas na aklimatyzację.
Pierwsze dni w nowym miejscu, to zaledwie kilkadziesiąt minut, na poczatku z
mamą, potem bez mamy. Dopiero kiedy dziecko się nieco przyzwyczai, zostaje na
posiłek, potem coraz dłużej, by w końcu zostawać w żłobku lub przedszkolu cały
dzień. Pani Danusia pisze: „W rzymskim żłobku,
do którego trafił mój synek, kiedy miał zaledwie 6 miesięcy ‘inserimento’
wyglądało w następujący sposób: pierwszego dnia dziecko zaledwie przez godzinę
przebywalo z Paniami przedszkolankami. Każdego dnia czas ten starano się
wydłużyć o kolejne 60 minut, a następnie o kolejne 2 godziny i tak przez około
10 dni, aż do momentu, kiedy uznano, ze maluch już na tyle oswoił się ze
żłobkową rzeczywistością, czuł się komfortowo i mógł pozostać w ‘nido’ przez cały dzień. Im mniejsze dziecko, tym
krótszy zazwyczaj okres wprowadzania. W przypadku 3-latków ‘inserimento' trwa
zwykle od 2 do 3 tyg.”
„Poza tym bardzo podoba mi się fakt, ze przynajmniej w żłobkach i
przedszkolach (przynajmniej tych rzymskich i prawie wszystkich) maluchy
chodzą tylko w skarpetkach, co zapobiega powstawaniu wad postawy i
płaskostopiu”- kontynuuje Pani Danusia. „W żłobku mojego synka przywiązuje się
dużą wagę do kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych.” W
żłobku dzieci są nagradzane owocowymi przysmakami, jak pisze Pani Danusia i na
koniec dodaje „(...)Przysmakiem - nagrodą
jest np. gruszka z serem lub maczana w miodzie, jogurcik owocowy,
grissino z kawałkiem szynki, a nie cukierki. (...) jestem z tej formy edukacji bardzo
zadowolona.”
Na plus wg Pani Danusi jest też
to, że „włoscy pediatrzy nie faszerują
maluchow ciężkimi lekami, np. antybiotykami, (o ile nie sa naprawdę niezbędne),
stawiając na dobrodzijesta płynące z inhalacji, ziół itp.”
Do tego wszystkiego dodałabym z
mojej strony fakt, że żyjąc tutaj możemy sprawić, że nasze dzieci są lub będą
dwujęzyczne, co w przyszłości da im podwójne możliwości. Same będą mogły
zdecydować gdzie żyć. Może łatwiej będzie im znaleźć pracę. Będą bardziej
otwarci na inne kultury, a być może staną się ambasadorami obu kultur w jakimś
innym, trzecim kraju...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz