Kiedy podczas studiów robiłam kurs instruktorski z zakresu gimnastyki
korekcyjno-kompensacyjnej, będąc w tramwaju lub na ulicy wyszukiwałam (albo
raczej same mi się narzucały) wady postawy u ludzi... „To takie zboczenie
zawodowe” – wyjaśniła mi koleżanka fryzjerka. „Jak chodzę po ulicach, to
wszystkim zmieniałabym fryzury, albo myła włosy!”.
Pamiętam jeszcze z mojej kariery uczniowskiej zajęcia z gimnastyki dla
każdego kto miał jakąś wadę postawy. Na zajęcia chodziło się do szkoły przed
lekcjami lub po lekcjach, ze zmiennym skutkiem. Kiedy zaczęłam pochłaniać
informacje na ten temat, dowiedziałam się, że skutek w dużej mierze zależy od
systematyczności stosowania ćwiczeń, ale przede wszystkim od prawidłowej
diagnozy wady.
Od kiedy w Polsce zaczęły się zawirowania w służbie zdrowia i szkolnictwie,
pozabierano szkołom pielęgniarki, a dostęp do ortopedy został ograniczony i
wydłużony, karierę zaczęli robić zwykli instruktorzy, którzy sami diagnozują wady
a potem dozują ćwiczenia. Znam kilku, którzy otworzyli świetnie prosperujące
ośrodki walki z wadami postawy i „torturują” w nich dzieci.
Z doświadczenia zawodowego:
gimnastyka działa cuda!
Kiedy zaczęłam
pracę w szkole, dyrektor zaproponował mi przejęcie po koleżance grupy dzieci z
gimnastyki korekcyjnej. Jak się okazało,
moja poprzedniczka również sama wyszukiwała dzieci, diagnozowała a potem miała
dużą frekwencję na zajęciach. Moja metoda zaproponowana rodzicom, by
zweryfikować moją diagnozę u specjalisty, nie przypadła rodzicom do gustu, w
związku z tym, na zajęcia przychodziło zaledwie 12 dzieci z ponad 30
wyselekcjonowanych wcześniej. Wśród tej dwunastki, była czwórka dzieciaków,
które przychodziły bardzo systematycznie i dodatkowo (tak mi same opowiadały)
ćwiczyli sami w domu. Weryfikując efekty mojej rocznej pracy, stwierdzam, że dwoje
dzieci dokonało rzeczy niemożliwych: wada szpotawości, a u drugiego koślawości
kolan poszła w zapomnienie.
Uczeń we włoskiej szkole
Po przyjeździe do Włoch, z dyplomem uzyskanym na Akademii Medycznej w Łodzi
pozwalającym mi na praktykowanie w zakresie gimnastyki korekcyjno –
kompensacyjnej, rozpoczęłam poszukiwania możliwości prowadzenia podobnych
zajęć. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że we Włoszech nie istnieją w szkołach
żadne zajęcia prewencyjne dla wad postawy, na które dzieci w wieku
wczesnoszkolnym są bardzo narażone.
Patrzę na dzieci i ich buty i widzę ogrom problemów posturalnych, z jakimi
same dzieci już za kilka czy kilkanaście lat będą się musiały zmierzyć. Ciężkie
tornistry, za małe lub za duże obuwie, dziwaczne kozaczki dla dziewczynek na
obcasikach, brak zainteresowania rodziców i nauczycieli prawidłową postawą
podczas zajęć (wielogodzinne siedzenie w ławkach, bujanie się na krzesłach,
siedzenie jednym pośladkiem na krześle, pisanie leżąc na ławce, odrabianie
lekcji w domu przy zbyt wysokim stole, lub przy stoliku w pozycji klęcząc na
podłodze). Powodów wad postawy u dzieci jest całe mnóstwo.
Dbanie o prawidłową postawę
od pierwszych miesięcy życia
Pierwsze elementy wpływające negatywnie na posturę dziecka pojawiają się
już w okresie wstawania, czyli w zależności od dziecka, od ok. 7 miesiąca
życia. Czasem rodzice lub dziadkowie bawiąc się z dzieckiem stawiają je na
nóżkach chociaż dziecko ma jeszcze zbyt miękkie stawy skokowe, by stać i
poruszać się w tej pozycji. Zbyt długie przebywanie w tej pozycji, zwłaszcza
dla dziecka ważącego nieproporcjonalnie dużo do swojej długości ciała (dopóki
dziecko leży mówimy, że ciało ma długość, kiedy zaczyna stać wtedy mówimy o
wysokości, nie jak mylnie większość z nas sądzi, o wzroście), może sprawić, że
stawy kolanowe wykoślawią się, czyli „pójdą” do środka. Wada ta będzie się
jeszcze bardziej pogłębiać przez całe dzieciństwo, jeśli dziecko będzie miało
nadwagę. Tej wadzie można przeciwdziałać od samego początku ucząc dziecko
siadania w pozycji skrzyżnej (siad skrzyżny – potocznie nazywany tureckim).
Jeśli oprócz kolan, również stopy „idą” do środka, czyli wewnętrzne części
kostek są bliżej podłogi niż zewnętrzne, wówczas uczmy dzieci siedzieć w
siadzie podobnym do skrzyżnego, ale tak, by podeszwy stóp do siebie dotykały.
To doskonała pozycja do bawienia się klockami na podłodze czy do oglądania
bajek w tv.
Pierwsze kroki dziecka
Zbyt długie przebywanie w chodziku, zwłaszcza, jeśli wysokość ciała dziecka
nie jest dostosowana do wysokości chodzika, może powodować chodzenie na całych
stopach lub chodzenie na palcach. Obie formy mogą prowadzić do płaskostopia i
zdeformowania w czasie późniejszym chodu i stóp. Jeśli już chcemy korzystać z
chodzika, róbmy to naprawdę rzadko, starajmy się, by dziecko samo starało się
chodzić poruszając całym gorsetem mieśniowym potrzebnym mu w przyszłości. Gorset
mięśniowy to mięśnie klatki piersiowej, brzucha i grzbietu, odpowiadające za
stan naszej sylwetki. Dziecko, które nie rozwija na bieżąco swojego gorsetu
mięśniowego, w przyszłości może mieć tendencje do garbienia się, do skoliozy
czy hiperlordozy.
Zbawienne skutki chodzenia
na boso
Jak przeciwdziałać tym problemom samemu w domu? Nie krzyczmy na dziecko, że
nie nosi niewygodnych kapci. Na płaskostopie najlepsze jest chodzenie na boso –
kupmy dziecku skarpetki antypoślizgowe i pozwólmy mu wzmacniać mięśnie stóp. W
pierwszym okresie kupujmy obuwie z podwyższoną częścią tylną, trzymające kostkę
dziecka nieruchomo. Jeśli widzimy, że buty dziecka po kilku tygodniach czy
miesiącach chodzenia są pokrzywione, to znaczy, że nie są odpowiednie. Nie
kupujmy dziecku butów zbyt ciężkich, ani zbyt dużych, wypaczać mogą zupełnie
chód. Dziewczynkom oszczędźmy najnowszych trendów reklamowych z obcasikami –
kupmy buty na płaskiej podeszwie.
Co do wkładek, pamiętam jak mój wykładowca przedstawił nam dwie opcje: 1.
Na płaskostopie należy je nosić, 2. Należy je absolutnie wykluczyć. Osobiście
przychylam się bardziej do opcji nr 2, która mówi, że stopa powinna być wolna
(chodzenie jak najwięcej na boso), by móc pracować i wzmacniać mięśnie.
Prawidłowa postawa przy
biurku i w ławce szkolnej
Miejsce do odrabiania lekcji. Powinno mieć światło, umieszczone po lewej
stronie biurka dla dzieci praworęcznych i po prawej dla leworęcznych – wtedy
dzieci pisząc nie zasłaniają sobie ręką zeszytu. Krzesło na którym siedzą
powinno mieć regulowaną wysokość, ale kupując to z kółkami, ryzykujemy, że
dziecko będzie pisać jeżdżąc. Siedząc na krześle, stopy dziecka powinny dotykać
podłogi całą podeszwą. Wysokość stołu lub biurka powinna być dostosowana do
pozycji siedzącej dziecka i nie powinna być zbyt niska (wtedy dziecko się
garbi) ani zbyt wysoka (dziecko siedzi nienaturalnie, a zeszyt czy książka są
wtedy zbyt blisko jego oczu, co z kolei prowadzi do wad wzroku). Absolutnie
odradzam odrabianie lekcji przy stoliku niskim w salonie, na podłodze na klęczkach.
Kręgosłup dziecka przyjmuje nienaturalne pozycje, a pozycja na klęczkach często
pogłębia istniejące już wady stóp.
Ale najważniejsze co musimy pamiętać, że przeciwdziałanie wadom postawy, to
ruch. Pozwalajmy dzieciom biegać, skakać, pływać i bawić się na świeżym
powietrzu, kiedy tylko się da!
Uwaga, uwaga!
W jednym z rzymskich przedszkoli są zajęcia z gimnastyki korekcyjno-kompensacyjnej! Dziękuję Danusi z Rzymu za informację i pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz