W ostatnich dniach stała się bardzo głośna sprawa dziecka z Padwy, siłą
zabranego przez policję ze szkoły, ponieważ sędzia nakazał, by dziecko
wychowywał ojciec, a ono było u matki...
Ze zgrozą patrzyłam na te wszystkie wiadomości i oglądałam programy
włoskiej telewizji podniecające się tragedią dziecka. Politycy, adwokaci,
lekarze, sędziowie, psychologowie i pedagodzy – wszyscy mieli coś do
powiedzenia – najwyraźniej zadowoleni z możliwości pokazania się w telewizji.
Pierwsza informacja, która do mnie dotarła, to że siłą zabrano dziecko ze
szkoły, że patrzyli na to inni uczniowie, rodzina matki dziecka, obecny był
przy tym jakiś psycholog i ojciec dziecka...
Druga informacja – ojciec dziecka szczęśliwy, brak informacji o szczęściu
dziecka, matka załamana, rodzina przesłała informacje i film do telewizji...
Trzecia informacja – dziecko zostało umieszczone w Rodzinnym Domu Dziecka
(„Casa Famiglia”)!!!
Ta ostatnia mną wstrząsnęła! Czy ktoś z tych wszystkich ważniaków głośno
komentujących tragedię był kiedyś w takim Rodzinnym Domu Dziecka we Włoszech???
Czy widział jak się tam traktuje dzieci? Czy wie, że w takich miejscach są
dzieci z najróżniejszymi problemami?? W jednym Domu są dzieci porzucone przez
rodziców, dzieci próbujące popełnić samobójstwo, dzieci wykorzystywane
seksualnie w przeszłości, dzieci krzywdzące inne dzieci... I w takie miejsce
trafił 10 letni chłopiec, który w imię ojcowskiej miłości został zabrany matce...
Kochający ojciec, który stwierdził, że dziecko po 15 minutach już było
spokojne i zachowywało się normalnie, bawiło się i żartowało. Ojciec, który nie
ma pojęcia o tym, co przeszło jego dziecko i niewiele go to interesuje, ale
chce zrobić dobre wrażenie w mediach.
Teoretycznie dziecko jest owocem miłości dwojga ludzi, dwojga rodziców.
Czasem problemy związane z życiem we trójkę przerastają rodziców, nie potrafią
dalej wspólnie żyć. Czasem z winy kobiety, czasem z winy mężczyzny, ale nigdy z
winy dziecka.
Każdy ma prawo do szczęścia. Jeśli jedno z rodziców nagle stwierdza, że
życie rodzinne już mu nie pasuje, zwykle mało go obchodzi co na ten temat mają
do powiedzenia jego druga połowa i dzieci. Układa sobie życie, a potem nagle
przypomina sobie, że miał dzieci i chce je mieć. Nie chce się nimi dzielić,
chce je mieć dla siebie. Rozpoczyna się batalia w sądach, wzajemne oskarżenia o
to, kto jest gorszym rodzicem (a nie kto jest lepszym), kto mniej się do tej
pory interesował dzieckiem czy dziećmi, kto może zapewnić bogatsze życie potomstwu...
Niekończące się oskarżenia, brak w tym jakiejkolwiek logiki i miejsca na miłość
do dziecka. Przekupywanie dziecka prezentami, co sprawia niekończące się
oczekiwania dziecka do otrzymywania coraz to nowych rzeczy, coraz droższych i
coraz mniej potrzebnych a nigdy nie rekompensujących obecności dwojga
rozumiejących się i wspierających wzajemnie rodziców.
Przykład chłopca z Padwy to kropla w morzu podobnych sytuacji, które
przeżywają również matki Polki we Włoszech – jeśli macie swoją historię do opowiedzenia,
piszcie na ada.odpowiada@gmail.com
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz