Najczęściej to kobiety wiedzą coś więcej o „tej” toksykologii. To właśnie
one są narażone częściej na życie w związkach bez przyszłości, podporządkowane
swoim „panom” wiodą życie „uwiązanych” lub zamkniętych w „złotych klatkach”.
Człowiek w grupie podobno szuka zawsze kogoś, kto staje się kozłem ofiarnym
takiej grupy. Czy to będzie drużyna piłki nożnej, brygada w fabryce, zespół
szwaczek czy tancerek, może się zdarzyć, że tak jak grupa szuka i odnajduje
swojego niepisanego szefa, tak samo wybiera osobę, która staje się ofiarą.
Nie zawsze bycie ofiarą oznacza to samo. Czasem zwykłe wykorzystywanie tych
samych ludzi do własnych celów może spowodować, że narodzi się zależność, z
której osoba słabsza psychicznie nie będzie umiała się uwolnić. W biurze czy w
fabryce zawsze się znajdzie ktoś, kto nigdy nie odmówi, gdy inni będą go prosić
o przysługi. Proszenie o drobne przysługi z czasem zamieni się w wydawanie
poleceń, a jeśli sytuacja ciągle będzie trwała – stanie się zjawiskiem
codziennym z zastrzeżeniem, że to osoba do tej pory proszona, będzie musiała
sama zgadywać, jak komu dogodzić, żeby zyskać sympatię czy aprobatę.
Toksyczne związki rodziców z
dziećmi
Zwykle wygląda to tak, że od
najmłodszych lat matka, ojciec lub oboje rodzice trzymają dziecko czy dzieci
„na smyczy” nie pozwalając im się spotykać z rówieśnikami, wybierając za nich
ich przyszły zawód, jeśli pozwalają się usamodzielnić, to wybierają z kim mają
się związać, a nawet jak urządzić mieszkanie. Życie na uwięzi toczy się dalej,
pożycie małżeńskie lub z partnerem, jest coraz trudniejsze z uwagi na ciągłe rady
rodzicielskie. Dorosłe już dziecko w najgorszym wypadku zaniedbuje własną
rodzinę zajmując się rodzicem, który dopóki żyje owija je sobie wciąż dookoła
palca, wyrzucając ciągły brak zainteresowania swoją osobą, chorobą,
codziennością itd.
Bywa jednak, że to dzieci manipulują rodzicami. Podrzucają własne dzieci
bez uprzedzenia, wpadają codziennie na obiad czy kolację, z miną zbitego
szczeniaka proszą o poprasowanie, pozmywanie, posprzątanie mieszkania. Nie
rozumieją, że życie rodziców nie musi być w nieskończoność podporządkowane dzieciom. Przychodzi moment, kiedy dzieci się
usamodzielniają i rodzice mają prawo do własnego życia, do hobby, spędzania
czasu, jak i gdzie im się podoba, do zajmowania się wnukami, kiedy mają na to
ochotę.
Antytoksyczne działania
Jakiekolwiek dłuższej trwające wykorzystywanie drugiej osoby powoduje
utratę szacunku i wzrost wymagań. Jak sobie radzić? Po pierwsze trzeba sobie
uświadomić, że związek jest toksyczny. Należy spróbować spojrzeć na relację z
dziećmi, rodzicami, przyjaciółmi czy kolegami z pracy z boku. Kiedy zauważamy,
że w naszym środowisku jesteśmy ciągle tylko my osobami, które mają na wszystko
czas, do tego inni sprawiają wrażenie, jakbyśmy istnieli tylko wtedy kiedy jesteśmy
potrzebni, to czas na zmiany.
Nie zawsze jesteśmy na tyle silni, by samemu wyjść z toksycznego związku.
Nie wstydźmy się poprosić o radę psychologa. Czasem rozmowa z psychologiem,
osobą zupełnie nam obcą może sprawić, że uświadomimy sobie nagle, że ostatnie
kilka lat naszego życia w ogóle nie przeżyliśmy w pełnym znaczeniu tego słowa,
bo nasze życie było dla innych.
Nie pozwólmy na to, żeby demony w postaci „co ludzie powiedzą” przesłoniły
nam nasze życie. Co z tego, że żyjemy pod jednym dachem z tym samym człowiekiem
od 30 lat, jak przez ostatnie 25 jesteśmy poniżane i traktowane nie jak żona i
matka, a jak służąca, kucharka, praczka i sprzątaczka. Powiedzmy temu dość.
Niekoniecznie od razu musimy się wyprowadzać z hukiem, ale możemy powiadomić
naszych domowników, że od dziś każdy pierze sam własne brudy, każdy płaci
rachunki, gotuje i sprząta po jedzeniu.
Współpracownikom powiedzmy, że od dziś nie mamy czasu robić za nich
dodatkowych spraw. Przyjaciółce, że chętnie zajmiesz się jej dzieckiem, jak
będziesz miała wolniejszą chwilę... a rodzicom, że też mamy prawo do
popełniania błędów, uczenia się na nich i przeżycia naszego życia, jak nam się
podoba.
Mama Ada poleca
Wszystkim, którzy nie wiedzą jak sobie poradzić z wyzwoleniem się z toksycznego związku lub z innymi problemami, serdecznie polecam kontakt z polską psycholog z Turynu, mgr Antoniną Pieprzyk, o której słyszałam naprawdę same dobre opinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz