Powiedzmy, że mamy za sobą mniej więcej 6 – 7 miesięczny okres po porodzie, nasze bliźniaki
się świetnie rozwijają, rosną jak na drożdżach, wspaniale się uzupełniają i
kłócą o zabawki.
Przychodzi czas, kiedy nasze bliźniaki zaczynają się przemieszczać...
Przygotowanie domu w trosce
o bezpieczeństwo dzieci
Wróćmy do domu dwupoziomowego. Ktoś te dzieci na górę po schodach nosił do
tej pory, ale jedzą i rosną, więc są
coraz cięższe, a nasze plecy i kręgosłup nie dają już rady. Kiedy dzieci
rozpoczynają raczkowanie – uczmy je wspinać się po schodach i schodzić z nich,
pamiętając, że wchodzimy zawsze głową do przodu raczkując, schodzimy natomiast
siedząc na pupie. Z moich prywatnych doświadczeń to są najbardziej optymalne
formy, które możemy dzieciom zaproponować zaraz na początku wspierając zarazem
ich rozwój motoryczny. Dzieci uwielbiają takie „przygody”, zwłaszcza, że schody
powinny być zawsze zagrodzone i dzieci bez naszej obecności nie powinny na nie
nigdy wchodzić, więc jest to dla nich zabawa raz na jakiś czas, która się nie nudzi.
Zabawy wspierające rozwój
motoroczny
Tu możemy zacząć stosować następne nasze zabawy z dziećmi. Kto pierwszy
wejdzie na górę? – puszczamy dzieci jednocześnie i idziemy za nimi z tyłu,
pomagamy wolniejszemu dziecku, popychając je delikatnie za pupę i dopingując
oboje. Zabawa „Poczekaj na mnie!” – zaczynamy jak poprzednio i wołamy dziecko,
które szybciej wchodzi, by poczekało na rodzeństwo i na nas. Uczymy w ten
sposób nasze dzieci wielu rzeczy – słuchania naszych poleceń, cierpliwości,
pomocy słabszym. „Liczymy schody!” – kiedy dzieci wchodzą lub schodzą liczymy
głośno schody ( po polsku, włosku, angielsku i jak tylko nam się podoba), wtedy
dzieciom przekazujemy też pewien rytm. Np. 1 – pierwszy schodek, 2 – drugi itd...
Zanim dzieci zaczną się podnosić i chodzić, należy usunąć z ich pola
widzenia wszelkie niebezpieczne lub cenne rzeczy. Starajmy się nie przestawiać
czegoś właśnie kiedy chcą to wziąć do ręki, zakazany owoc lepiej smakuje –
naszym dzieciom też, więc taki nagły zakaz może spowodować wielki płacz nie
mający wielkiego sensu. A częsty płacz bez powodu przerodzić się może w sposób
na osiągnięcie celu, czego nikomu nie życzę, bo to z upływem czasu przybiera
coraz to gorsze i trudne do okiełznania postaci.
Domowa sala gimnastyczna
Jak już wcześniej pisałam, jestem przeciwniczką chodzików. Jestem za
przystosowaniem dziecku całego salonu do jego potrzeb i usunięciem wszelkich
niebezpiecznych mebli i konstrukcji, i przygotowaniem w ten sposób czegoś na
kształt sali gimnastycznej. Odradzam koce i przykrycia, które się ściągają i
dziecko może się przewrócić, polecam maty gąbkowe, zwykle kolorowe, w formacie
puzzli, które świetnie amortyzują upadki. Zostawmy kanapę, fotele
(niewywrotowe), stół i meble. Zaopatrzmy
się w ochraniacze ostrych kątów naszych mebli i zatyczki do kontaktów. Uczmy
dziecko, że telewizora się nie dotyka – nie wszystko przecież możemy usunąć.
Starajmy się kontrolować dziecko, często nawiązujmy z nim dialog (chociaż nie
mówi), jeśli tracimy je z oczu, wołając je po imieniu i pytając, gdzie jest lub
prosząc, by do nas wróciło.
Spacery
Nie zapominajmy, że za bezpieczeństwo dzieci odpowiadają opiekunowie. Zaczynajmy
chodzić z dziećmi na spacery. Najpierw po domu, opowiadając im co widzimy,
ucząc je w ten sposób bycia blisko nas. Potem blisko domu, na pieszo trzymając
je za ręce. Od początku musimy dzieci uczyć trzymania się nas, inaczej za
każdym razem będziemy musieli za nimi biegać, za dwoma naraz! Kiedy idziemy
dalej używajmy wózka, ale po powrocie w nagrodę pozwólmy dzieciom pobiegać
blisko domu.
Wspieranie indywidualności
Uczmy dzieci od początku wyrozumiałości i radzenia sobie z zazdrością.
Dobrym sposobem na to wcale nie jest kupowanie dzieciom jednakowych rzeczy, a
różnych. Mogą być to te same artykuły, ale w różnych kolorach, by podkreślić
indywidualność dzieci. Czyli np. dla Marysi żółty wózek dla lalek a dla Joasi
czerwony. Wtedy uczymy dzieci przy okazji odpowiedzialności za swoją własność,
bo wiemy komu powiedzieć co ma po sobie posprzątać. Jeśli Marysia chce się
bawić zabawkami Joasi, musi pożyczyć swoje zabawki siostrze i na odwrót.
Wspomniałam o sprzątaniu. Dzieci od początku trzeba uczyć chować i
porządkować swoje rzeczy. Kapcie i buty muszą mieć swoje miejsce. Zabawki
powinny mieć swój kąt lub szafkę. Szczoteczka do zębów też. Im prędzej
zaczniemy dzieci informować o tym gdzie co powinno leżeć i egzekwować
odkładanie rzeczy nieużywanych w danym momencie na miejsce – będziemy mieć
mniej do zrobienia my. A to przy dwójce dzieci naprawdę ważne!
Dzieci z ciąży bliźniaczych mogą być do siebie bardzo podobne zarówno
fizycznie jak i psychicznie, mogą się też ekstremalnie różnić. Nie ma reguły.
Posiadanie bliźniaków to ogromne szczęście możliwości obserwacji, jak bardzo może
różnić się od siebie dwoje dzieci urodzonych w tym samym momencie. Jedno może
zaczynać raczkować, a drugie dopiero siadać. Jedno już chodzi, ale drugie już
zaczyna mówić pojedyncze wyrazy. Jedno mówi perfekcyjnie w obu językach, drugie
je miesza. Jedno jest chętne do pomocy mamie przy sprzątaniu, drugie chciałoby
ciągle się bawić. Jedno pięknie układa klocki, a drugie rzuca nimi po kątach.
Różnice będą się ujawniać z wiekiem, choć nie w każdym rodzeństwie będą
znaczące.
Zwykle w szkołach włoskich, jeśli jest taka możliwość praktykuje się
rozdzielanie bliźniaków tak, by każdy był w innej klasie, by jedno nie było
zależne od drugiego. Za moich czasów tendencja w Polsce była zupełnie odwrotna.
Z punktu widzenia pedagoga myślę, że włoski system ułatwia bliźniakom
podejmowanie własnych decyzji, dążenia własną ścieżką do osiągnięcia celów,
wybranie własnego kierunku wykształcenia czy potem zawodu. W rodzeństwie
bliźniaczym, gdzie jedno jest słabsze drugie silniejsze, ciągle wspólne
przebywanie, ubieranie się w to samo i kupowanie podwójnych zabawek stwarza
zagrożenie, że uzależnienie między dziećmi będzie trwało długie lata, i może
mieć niekoniecznie pozytywny wpływ na życie dorosłe. Oczywiście nie ma reguły,
a za wszystkim stoimy my – rodzice...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz